Opuszczam rano Calgary, pierwsze dwa stopy krotkie, ale potem ...zlapalem mega autostop, nie dosc ze na prawie 700km to moj kierowca ....
stoje se przy trasie nagle mija mnie cadillac na pierwszy rzut oka classic model,obracam sie, gosc sie zatrzymal i wraca, no to jade cadillaciem, ale z kim!
gosc ma ze 150 kg ma na imie Derryl i co najwazniejsze - to czarnoskory "ziomek" :), jedzie z Toronto do Vancouver, nie ma sprawy, lecimy
oczywiscie szybko zostalem jego bratem, a takze moglem posluchac muzy o dziwkach i alfonsach, w koncu kazdy szanujacy sie kierowca cadillaca musi miec taka muze, jak mowi Derryl. gosc do tego mowil z takim akcentem ze powtarzal mi wszystko po 20 razy... "you understand me" wymawial np "juanstdmi" tworzac z tego jeden wyraz trwajacy moze z pol sekundy (sprobujcie:)... na koncu bylo jeszcze ciekawiej bo 100km przed Vancouver samochod sie zepsul i zabrala nas laweta :D i tak oto pozegnalismy sie z Derrylem i jego cadillaciem seville rocznik 1981! jak tylko bede mial mozliwosc wrzuce zdjecia bo naprawde warto :) po dotarciu do Hope spalem w motelu rodem z horroru ktory prowadzil ponury Japonczyk (a moze Chinczyk) ale wzialem co bylo bo trzecia nad ranem i padajacy deszcz nie dawal za bardzo wyboru