Po przejściu jakiś dziad nas namówił na busa za 10zł do Lwowa od osoby – nieświadomi tragicznie niskiego kursu hrywny przystaliśmy na to, ale chciał nas naciągnąć, by jechać w trójkę za 100zł…. O ile w busie miało być 10 osób, to usilnie twierdził, że kogoś znajdzie, a nie znalazł. Po krótkiej wymianie zdań wysiedliśmy, poczekaliśmy na marszrutkę i co prawda, mimo że przejechaliśmy parę wiosek wzdłuż i wszerz, dojechaliśmy do Lwowa za równowartość 3zł. Jak na dawne wspomnienia była to wartość dużo niższa, a ja byłem pewien, że skoro kurs hrywny wygląda jak wygląda to ceny poszły w górę! Nic bardziej mylnego, obecnie na Ukrainie za parę dolarów można nieźle zabawić, my zjedliśmy na spokojnie obiad na rynku za ok. 10zł, wypiliśmy piwo, kawę i trolejbusem podjechaliśmy na lotnisko. Lotnisko znajduję się blisko, trolejbus rusza spod uniwersytetu. Aby się tam dostać, wystarczy pod dworcem wsiąść w jakiś tramwaj jadący do centrum i przejść się kawałek spacerem – można pytać ludzi, każdy wie gdzie to jest. Trolejbus nr 9 jedzie głównie przez blokowiska i staje pod starym budynkiem aeroportu – do nowego jest rzut beretem i widać go z daleka. Bilety są po 2 hrywny… czyli obecnie jakieś 28 groszy
Lotnisko jest świeże, puste i … równie tanie jak cała obecna Ukraina. Tu też nikt nie podnosił jeszcze cen, więc np. piwo na lotnisku kosztuje ok…..3złotych Czekamy na odprawę, dostajemy od razu bilety na Teheran, bagaże odjeżdżają i fruuu do Stambułu. Lot spokojny, trochę przysypiam, 2 godziny niecałe i jesteśmy nad Bosforem.