Lotnisko Sabiha w Stambule niby jest drugim lotniskiem Turcji, ale też jest ogromne. Loty jeden za drugim, ludzi masa i ceny już nie takie przyjemne. Mamy parę godzin na lot do Iranu, trochę się już to dłuży. Każdy pewnie czeka już na ten Iran, mimo, że zbliża się kolejna noc. Na pokład wsiadamy około północy czasu polskiego, w Stambule jest +1 godzina, a co ciekawe w Iranie kolejne +1,5 godziny – do czego początkowo nie mogłem dojść ;) Tu lot równie spokojny, z tym, że przy lądowaniu kobiety zaczynają się okrywać szalami, chustami, tak jak to miałem zwyczaj czytać w innych opowieściach. Dobra! Nad Teheranem co prawda świt, ale emocje już biorą górę. Tym bardziej, że trzeba zdobyć wizę, a następnie poszukać transportu z lotniska Chomeiniego oddalonego od Teheranu o ok. 35 km. Zanim się więc zapoznamy z kulturą, obyczajami, zanim zaczniemy chłonąć Iran, dwie ważne sprawy – biurokracja i transport.