Geoblog.pl    Premyslav    Podróże    Cypr, Turcja, Gruzja, Armenia    Na skróty przez góry
Zwiń mapę
2012
21
sie

Na skróty przez góry

 
Turcja
Turcja, Saimbeyli
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3103 km
 
Mężczyzna jechał do Kozan, ale stwierdziliśmy, że przedrzemy się górską trasą bardziej wdzierając się w Płw. Azja Mniejsza, a potem odbijemy ostro na wschód przez Malatye. Pierwszy kierowca tego dnia mówił nieźle po angielsku, po drodze kupił nam coś na ząb i odwiózł na wylotówkę miasteczka Kozan. Droga nie była najlepsza, ale stwierdzamy, że nie odpuszczamy i pchamy się nią dalej.

Następne kilka miejscowości to krótkie stopy i kilka zaproszeń - choć na chwilę na herbatę, czasem coś słodkiego. Skorzystaliśmy z pierwszego - stojąc przy drodze zawołała mnie mieszkająca nieopodal rodzinka, następny był wynikiem naszego stopa, kierowca wziął nas pod swój dom, gdzie z jego znajomymi, również wypiliśmy i zjedliśmy co nieco. Wcześniej skorzystaliśmy z kawiarenki internetowej w Saimbeyli.
Ludzie w tutejszych górach, nie żyją w luksusach, ale gościnność jest bardzo rozpowszechnioną cechą, po kilku krótkich stopach, stwierdziliśmy, że nie umiejąc odmawiać nikomu, daleko nie zajedziemy. Turystów tu nie widać, więc tym bardziej sytuacje wspomniane wyżej były bardzo miłe, a sympatia ludzi z pewnością szczera jak złoto.
Opisany wyżej kierowca odwiózł nas również na wylotówkę, gdzie tym razem, o dziwo! mamy konkurencję. Po krótkim rozpoznaniu okazuje się, że to Ukrainiec, zresztą całkiem nieźle mówiący po polsku. Był bardzo zmęczony i chyba też głodny, a objechał z Ukrainy całe Morze Czarne przez Rumunię, Bułgarię,po tureckie wybrzeże Morza Śródziemnego i teraz powoli wracał. Z tego co mówił skończyła mu się kasa. Trochę nam nie pasował trzeci do łapania, ale kiedy coś zatrzymaliśmy, Ukrainiec dobiegł do nas i również bezpardonowo władował się do auta. Kierowca niewiele powiedział, dowiózł nas na rozwidlenie dróg i poszliśmy trochę dalej, dając naszemu sąsiadowi zza miedzy większe pole do popisu. Wkrótce ktoś go zabrał, a nas znów tutejsza rodzina próbowała namówić na herbatę, odmówiliśmy, choć mi było głupio, bo nie chciałem być odebrany jak ktoś kto nie chce, ale jako ktoś kto chce jechać dalej, a niewiele mogliśmy bez języka wytłumaczyć. Nie czekaliśmy też długo na następnego stopa -ku naszej uciesze aż do Pinarbasi (kierowca stwierdził, że to lepsza trasa niż przez Elbistan więc nie dyskutowaliśmy), co oznaczało, że staniemy już na trasie w kierunku Malatyi.

Po drodze minęliśmy Ukraińca (kierował się na Konya więc jechał na północ, my w Pinarbasi skręcimy na wschód), mam nadzieję, że dojechał szczęśliwie, a jego postać do końca podróży (albo przynajmniej do poznania Aussiego, ale na to jeszcze czas:) stała się obiektem naszych żartów, bo był co najmniej ekscentryczny.

Dosłownie po momencie stania w Pinarbasi, ledwo zdążyłem ściągnąć plecak, a złapaliśmy już stopa do Gurum, a z nami dwójka miejscowych, lecz oni wysiadali wcześniej. W ten sposób całkiem ładnie nadrobiliśmy poranne herbatki - nie, żebym ich żałował :) !
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (1)
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Premyslav
Przemek Wozniak
zwiedził 23.5% świata (47 państw)
Zasoby: 385 wpisów385 74 komentarze74 128 zdjęć128 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
05.03.2024 - 13.03.2024
 
 
06.10.2023 - 06.10.2023
 
 
15.01.2022 - 15.01.2022