Do przejścia granicznego niby niewiele, ale jednak jedziemy tam na dwa stopy. Droga znacznie ulega pogorszeniu jeśli chodzi o jakość, aż dziwne, że na mapie figuruje jako główna. Trochę drepczemy w kierunku granicy, mijają nas krowy spacerujące tą samą trasą. Przejście jest bardzo symboliczne, budki wyglądają dość pociesznie, a sam most którym przechodzimy na stronę czarnogórską jest niesamowity. Co ciekawe trasa jest zamknięta dla ciężarówek, ale autobusy mają prawo tędy jeździć. Pod mostem płynie czysta i zimna jak cholera rzeka, a w okolicy turyści często wpadają na rafting. Jesteśmy nad Piwą, a niedaleko również do Tary. Już po stronie czarnogórskiej kanion zmienia się na jakiś czas w jeziorko, którego woda ma kolor niespotykany w naszych szerokościach geograficznych. Krajobraz wynagradza nam chwile wyczekiwania na kolejnego stopa, bo coś długo nam nie idzie, ale w końcu zabierają nas dwie uśmiechnięte Baskijki i zostawiają na zakręcie na Zabljak do którego zmierzamy w miejscowości Jasenovo Polje.