Po drodze zjechaliśmy do miasteczka Vranje, gdzie jak obiecał nasz kierowca zjemy najlepszą pljeskavicę w kraju. Rzeczywiście była dobra i znacznie tańsza niż gdzie indziej np. w Gucy. Droga na Belgrad była coraz mniej malownicza, przypominała często polskie widoki. Belgrad nie okazał się jak sobie wymarzyłem choć odrobinę chłodniejszy więc znów poszukaliśmy hostelu, gdzie solidnie wypoczęliśmy i dopiero późnym wieczorem ruszyliśmy na miasto.