Jako cel obieramy Szkodrę, a więc całkiem niedaleko. Rozdzielamy się, żeby poszło szybciej ale jakoś mi szło słabo z początku. Najpierw zasiedziałem się w Barze ;) gdzie podwiozła mnie kawałek Serbka Jelena, później miałem kilka propozycji za parę euro, a w końcu ktoś mnie podrzucił zaledwie do Ulcinj. Tam wyszedłem już na wąską trasę w kierunku granicy i zdezelowaną ciężarówką dojechałem może 2-3km od przejścia. Po drodze spotkałem poturbowaną owieczkę -obie przednie nogi miała połamane, pewnie ktoś ją przetrącił autem - ale uparcie gdzieś szła wzdłuż drogi.:/
Samo przejście bezproblemowe, ale wszyscy chcieli kasę za podwiezienie do Szkodry (a zostało może z 20km). Na granicy sporo dzieci i dziwnych osobników, każdy coś chciał. Najlepszy był facet na osiołku, który gadał do mnie przez dłuższy czas po albańsku, a rozumiałem tyle co i osiołka... Inny chciał mnie na małym motorku wieźć do Szkodry za 5 euro :) Odszedłem trochę dalej od tego całego zamieszania. W końcu się udało i podejrzanym mercedesem dojechałem do tego miasta, gdzie czekały już dziewczyny.