Początki raczej ciężkie, parę krótkich podwózek jeszcze w Polsce i popołudniu Czechy znów witają w Nachodzie. Znane dobrze mi przejście niewiele się zmieniło, po jakimś czasie jednak czas jechać dalej - ekscentryczny Polak mieszkający w Pradze podwozi do Hradec Kralove. Tutaj po raz pierwszy zatrzymuje się TIR i to od razy turecki. Jednak Ali jedzie tylko do Wiednia więc ustalamy, że pożegnamy się w Brnie. Trochę rozmawiamy po rosyjsku, bo jeździł już w swojej pracy na ekstremalne trasy po Uzbekistanie, Turkmenistanie itp. Kierowca bardzo życzliwy, co chwila czymś częstuje, a odmówić się raczej nie da... Gdzieś na przystanku przyrządza ajran czyli zmiksowaną z wodą śmietanę czy też kefir (?) mocno posolone. Już po zmroku, żegnamy się w umówionym miejscu czyli Brnie, choć jak się okaże w fatalnym miejscu. Nocleg w namiocie w pobliżu marketów.