Mimo ulewy, która nas dopadła w Satu Mare cały czas idzie dobrze. Mamy szczęście i łapiemy od razu auto do Sapanty. Druga para nie dociera tego dnia, a my tuż przed zmrokiem rozbijamy się w fajnej okolicy na pastwisku :) Rano budzi mnie krowi dzwonek. Ewelina i Wojtek dojeżdżają przed południem i oglądamy pierwszy punkt programu - Wesoły Cmentarz z charakterystycznymi zabawnymi płaskorzeźbami na grobach. Ruszamy dalej w kierunku rumuńskiej Bukowiny, w czwórkę gość zabiera nas do Shigetu, ale niestety pierwszy (i ostatni na szczęście) raz facet żąda kasy.