Malmoe wita nas ładną pogodą i polskim taksówkarzem, który zawozi nas na namierzone wcześniej pole namiotowe Limhamn. Pytamy gościa o pracę, ale nic nie obiecuje, bierze tylko nr telefonu. Pole namiotowe zaskakuje jakością. Ceny są przystępne, postanawiamy zostać na 3 dni i popatrzeć w mieście za robotą. Niewiele się jednak udaje, tym bardziej bez żadnej znajomości szwedzkiego. Poznajemy za to dwójkę barwnych panów z Polic. Przyjechali niby do pracy, ale czekają na kontakt od gościa, a kasy rzecz jasna nie mają... Pierwszą noc śpią pod drzewem, mimo że leje jak z cebra:D Potem Polka pracująca na campingu załatwia im jakiś domek do remontu, bez łóżek itp, ale za to za darmo. Kilka dni mija szybko i bez efektu. Warunki w Szwecji nie są złe, ceny w marketach przystępne. Mam jeszcze zapas gotówki więc wraz z Majdim postanawiamy ruszyć do nieodległej Kopenhagi.