Trasa dłuży mi się niesamowicie, bo zamiast się nią cieszyć walczę z bólem zęba. Postanawiam znaleźć stomatologa po przyjeździe na Krym, ale na szczęście rankiem ból mija, a potem powoli o nim zapominam. Wcześniej mijamy wiele miast i miasteczek w swoich dwóch przedziałach. Mieliśmy je na wyłączność, bo de facto mieliśmy 8 biletów, a to dlatego, że jedna osoba wycofała się naprawdę późno, już po ich zakupie. Droga mija spokojnie, pociąg żyje swoim życiem, co chwila wymieniają się podróżni w innych przedziałach. Ponownie obserwujemy dworcowe przekupki. Gdzieś już kilka godzin po świcie krajobraz się mocno zmienia, gdyż zbliżamy się już na półwysep.