Bilety tym razem już na nas czekają. To zasługa Kasi i jej kuzyna z Ukrainy, który nam zarezerwował je stosunkowo wcześniej. Spotykamy się, bierzemy bilety i całkiem krótko czekamy na pociąg. Czeka nas 24 godzinna podróż, czyli dwa razy dłużej niż ta zeszłoroczna do Odessy. Tym bardziej, że jedziemy najpierw mocno na wschód, a dopiero potem na południe. Moim problemem jest za to ząb, który dokucza mi od granicy, staram się go uspokoić mołdawskim koniakiem, z kiosku przy dworcu, ale jak na razie nie pomaga i boję się, że zepsuje mi to wyjazd...