Geoblog.pl    Premyslav    Podróże    Ukraina, podejście I    Trzy dni w Odessie
Zwiń mapę
2008
01
maj

Trzy dni w Odessie

 
Ukraina
Ukraina, Odessa
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1231 km
 
Przyjazd
Odessa szokuje dworcem kolejowym. Gmach jest ogromny i robi wrażenie, szczególnie w środku. Czekają już na nas ludzie z pokojami do wynajęcia. Jest nas czterech, więc nie będzie łatwo - tak myślałem, ale się mylę. Już po chwili spotykamy Olega. Starszy mężczyzna, ale bardzo schludnie ubrany. Mówi, że ma pokój dla trzech, ale się zmieścimy w czterech - nie ma problemu. Chwila zastanowienia i jedziemy. Obiecuje WC i prysznic oraz niedaleką odległość od centrum. Tani tramwaj dowozi nas na miejsce w ok. 10-15 minut, praktycznie długą prostą ulicą, więc z lokalizacją problemu rzeczywiście nie ma. Niedaleko jest market, a i do morza ledwie kilka minut. Domek Olega ma dobudówkę w postaci powiedzmy altanki i tam mamy spać. Trochę przesadził, bo ma dwa łóżka i materac, więc już trzy osoby to w sam raz, a co dopiero czwarty. No ale nie narzekamy, płacimy atrakcyjną cenę, a siedzieć tu nie zamierzamy, co najwyżej wracać na nocleg. Dom Olega otacza dość wysoki płot, a częściowo przyczepa campingowa, która czasem otwiera i sprzedaje jakieś drobiazgi. Jest to głównie piwo i napoje, ale hitem jest suszona ryba za równowartość 50 groszy przyklejona do szyby taśmą klejącą:) Po rozpakowaniu i obejrzeniu WC - (wychodek na zewnątrz, ale z bieżącą wodą i spłuczką) oraz prysznica - (kilka płytek ceramicznych na zewnątrz przesłonięte zasłoną i ... przyniesione przez Olega wiadro wody:D ) ruszamy z powrotem do centrum. Najpierw kupujemy bilety na drogę powrotną, co jest dobrym pomysłem zważywszy, że nie na wszystkie pociągi są miejsca na ostatnią chwilę. Potem zaczynamy zwiedzać, ale tego dnia ograniczamy się do przejścia uliczkami centrum i dotarcia nad Morze Czarne. Pogoda nie rozpieszcza więc siadamy w jednym z barów - sezon powoli rusza, ale większość jeszcze jest remontowana lub zamknięta. Bary w cenach jak u nas, ale za to w sklepach gdzieś na boku naprawdę tanio. Papierosy do 2zł, piwo z tańszych o ile pamiętam po 1-1,5zł, trochę lepsze powyżej 2zł, wódka 0,5l - od 7zł, wina naprawdę dobrej jakości od 5zł. Jedzenie w cenach podobnych do naszych. Jest 2 maja i Ukraina świętuje, bowiem u nich święta to 1-2 maja. W okolicach dworca rozłożono karuzelę, z czego największą atrakcją jest olbrzymi podnośnik wymachujący ramionami, ale nikt z nas nie ma ochoty na wypróbowanie tego czegoś:) Tego dnia odwiedzamy też sąsiadujący bezpośrednio z dworcem targ, z wszystkim co tylko dusza zapragnie, ale nie jest to miejsce na spacer. Przeraża ilość śmieci i zapach gnijących owoców i resztek. Miejsce kolorowe, ale niezbyt sympatyczne, co by nie mówić - zajrzeć warto, chociaż żeby się o tym przekonać:) Po zmroku wracamy "na kwartirę".

Na drugi dzień wypoczęci i w miarę wyspani ruszamy do centrum. Przy jednej z głównych uliczek, zgodnie z założeniami jemy obiad w typowo regionalnej restauracji. Ceny są dość wysokie, ale każdy coś wybiera dla siebie. Wcześniej docieramy do nabrzeża w okolicach portu, a także odnajdujemy stadion Czernomorca. Po obiedzie kierujemy się w okolice opery i odnajdujemy muzeum archeologiczne - bardzo ciekawe, choć ja na ogół nie podniecam się w takich miejscach. Potem ruszamy na słynne schody, ale chyba wszyscy liczyli na coś konkretniejszego. Większe wrażenie robią po zejściu na dół i przejściu na przeciw do portu osobowego, gdzie stoi również luksusowy hotel, a wokół cumują jachty i statki. Wracamy do centrum, kupujemy jakieś pamiątki i prowiant na wieczór i wracamy do rezydencji Olega:) Tego dnia obserwuję też intrygującą sytuację pod alkoholowym kioskiem, kiedy mężczyzna, który widocznie nie miał na cała flaszkę, a może po prostu nie chciał aż tyle, odlicza drobne, a ekspedientka serwuje mu odlaną słuszną ilość w kubeczku. Ten wypija na miejscu i odchodzi. Widok u nas niespotykany, ale mówi sam za siebie. Ile masz za tyle pijesz, alkohol dla każdego... :)

W kolejnym dniu idziemy od rana na plażę w innym miejscu niż poprzednio. Rosną tu jak grzyby po deszczu wielkie luksusowe hotele, które powoli przemieniają Odesse w miejsce turystyczne. Zanim jednak do nich dochodzimy, w małych uliczkach wciąż widać syf, a poraża ilość psich kup. Ale to może tylko przypadek, że trafiliśmy w ten region. Idziemy plażą piwkując, w okolicach katakumb, których jednak nie zwiedziliśmy. Potem znów dochodzimy do centrum, korzystamy z internetu i wybieramy się na mecz Czernomorca. Jest już prawie koniec sezonu i mecz jest bez stawki, ale mimo to sprawił bynajmniej mi przyjemność, że na nim byłem. Stadion nie zapełnia się nawet w połowie, a kibice reagują mało spontanicznie. Po ostatnim gwizdku znów wracamy przez centrum do pokoju, gdzie świętujemy ostatnią noc, szczególnie zaś dwójka z nas, najmniej zmęczona trudami podróży:)

Pociąg powrotny mamy jakoś wczesnym popołudniem, ale Oleg daje nam do zrozumienia, że doba hotelowa u niego kończy się o 11:00 aby mógł poszukać nowych gości. Pakujemy więc plecaki i wraz z nimi po raz ostatni ruszamy tramwajem do centrum. Wcześniej małe zakupy w markecie, potem jeszcze dwójka z nas odwiedza ZOO, ale po zdjęciach stwierdzam, że było mało atrakcyjne. W końcu idziemy już na dworzec i czekamy na pociąg. Jedziemy do domu!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Premyslav
Przemek Wozniak
zwiedził 23.5% świata (47 państw)
Zasoby: 385 wpisów385 74 komentarze74 128 zdjęć128 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
05.03.2024 - 13.03.2024
 
 
06.10.2023 - 06.10.2023
 
 
15.01.2022 - 15.01.2022