Pociąg okazuje się całkiem niezły. Dostajemy pościele, wszyscy jesteśmy w jednym przedziale, więc zamykamy się i w kimę. Niestety jedyne co mi przeszkadzało, to straszny upał i brak możliwości otwarcia okna. Gdzieś po dwóch godzinach obudziłem się spocony, nie wiedząc gdzie jestem i nie był to bynajmniej efekt ukraińskiego piwa;) Po drodze mijamy kilka miejscowości, m.in. właśnie Winnicę. Pociąg stoi czasem dość długo, słychać szum, wsiadających i wysiadających. Nie zawsze są to duże miasta, jak np. Shmerinka czy Wapniarka, ale to dlatego, że pociągi spotykają się często na stacjach węzłowych jak te w/w. Rano stoimy jeszcze w Kotowsku, gdzie widać miejscowe babcie handlujące czym popadnie na peronie. Coś do zjedzenia, coś do wypicia. Wydaję się to głównym dochodem miejscowych. Widać biedę, szczególnie tutaj, w drodze do Odessy, w okolicach granicy mołdawskiej. Po dwunastu godzinach, czyli ok. 11tej jesteśmy w Odessie. Wrażenia z nocnego przejazdu jak najbardziej pozytywne.