Geoblog.pl    Premyslav    Podróże    Cypr, Turcja, Gruzja, Armenia    Ruiny w słońcu piekielnym
Zwiń mapę
2012
14
sie

Ruiny w słońcu piekielnym

 
Cypr
Cypr, Paphos
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2416 km
 
14 sierpnia
Lądujemy pod Paphos późnym wieczorem i rozbijamy się bardzo blisko lotniska, a jeszcze bliżej morza. Od początku uderza ciepła, wilgotna fala powietrza, co w porównaniu z mokrym Krakowem, który został za nami jest uczuciem niemal tropikalnym. Noc spokojna, kilka razy budzę się słysząc szum morza lub biegające po kamieniach jaszczurki. Rano okazuje się, że jesteśmy w zasadzie przy swego rodzaju "rest area" gdzie jak na całej wyspie biwakować nie można, jest jednak pitna woda, stoliki pod drzewami itd. Idealne miejsce na weekendowe grillowanie :) Po pierwszych fotkach ruszamy w kierunku Paphos, wcześniej widząc jeszcze innego backpacker`a, którego potem jeszcze uda się spotkać w zupełnie odmiennych okolicznościach.

Pierwszy autostop łapiemy szybko i po chwili jesteśmy w centrum Paphos. Określenie tego miejsca turystycznym będzie trochę brzmiało jak slogan, ale inaczej opisać się nie da, zresztą co w większości cypryjskich miejscowości dziwne nie jest. Ceny w marketach, aż tak mocno nie psują humoru, a ciekawostką - przynajmniej w pierwszej chwili - jest rosyjskojęzyczna obsługa. Już niedługo okaże się, że Rosjan jest tu mniej więcej tyle, co reszty turystów razem wziętych więc i pracowników ze wschodu trochę tu napłynęło. Duże plecaki zostają w wypożyczalni motorów i rowerów. Właściciel nie widzi, problemu, jednak np. wcześniej w informacji turystycznej taka opcja jest wykluczona, w informacji zresztą odczuwamy po raz pierwszy napięcie kiedy pytamy o turecką część wyspy, ale o tym napiszę przy okazji Nikozji... Już bez bagażu, szukamy butli gazowych i w miarę sprawnie to idzie, po drodze przypominam sobie, że w kraju panuje ruch lewostronny ładując się bezmyślnie na trasę w niedozwolonym miejscu i patrząc w przyzwyczajenia w "prawidłową" stronę;)

W samym Paphos oprócz twierdzy nad samym morzem, nasz cel stanowią ruiny położone w południowo-zachodniej części miasta, obejmujące całkiem duży obszar, a kryjące między innymi cudowne mozaiki - w niektórych przypadkach zachowane niemal idealnie. Na teren ruin należy poświęcić, co najmniej z dwie godziny. Warto. Poza tym odwiedzamy jeszcze niewielkie katakumby i kościół w dolnym Paphos, po czym autobusem nazwijmy go podmiejskim wyjeżdżamy w kierunku Coral Beach. Po kąpieli próbujemy jeszcze coś łapać w kierunku Agios Georgios, ale się ściemnia i po pierwszej kolacji na palniku złożonej z polskich zapasów, "wynajmujemy" pole namiotowe na świeżutkim ściernisku na skraju bananowego gaju. Owoce są jeszcze niedojrzałe, podobnie jak nieopodal zlokalizowane przeze mnie podczas szukanie miejsca na biwak mandarynki.

15 sierpnia
Rankiem ruszamy w kierunku Agios Georgios, pierwszy stop, od razu do tej wioski to starszy pan w pick-up`ie, w miejscowości stoi ładny kościół, ale wydaje się dość nowoczesny, jednak to co po raz pierwszy zapiera dech w piersiach to widok na wybrzeże, w tym miejscu zdecydowanie wyższe niż w Paphos. Kierujemy się spacerem w kierunku Turtle Beach, po drodze krajobraz wybrzeża się zmienia, jest jednak naprawdę pięknie, mimo pewnej sterty śmieci napotkanej w jednym miejscu. Wracając na drogę, która od pewnego momentu jest typową szutrówką, łapiemy rodzinkę miłych Rosjan, którzy jechali początkowo na inną plażę, jednak za naszą rekomendacją jedziemy razem na "żółwią". Zaczynam powoli przypominać sobie rosyjski, ale całkiem sprawnie idzie, jak zwykle szukając wśród ciekawych, a omijają drażliwe tematy podążam w kierunku piłki nożnej. Rodzina jest z St. Petersburga, jednak kierowca nie przepada za piłką, sądząc, że kierują nią wielkie pieniądze, które pozwalają wykupywać najdroższych graczy, zamiast pozwalać grać rodakom. Żona jest bardziej bezpośrednia kwitując "my przeciw polityce Putina", innym ciekawym stwierdzeniem, które pada z jej ust jest "gdyby nie tablica Mendelejewa w Rosji była by jedna wielka wioska/średniowiecze*".
*oba znaczenia są poprawne - prawdopodobnie chodzi o drugi wyraz, ale sens zdania jest oczywisty

Plaża z żółwiami jest pięknie położona, a część zajmują oznaczone stanowiska z ukrytymi w piachu gadzimi jajami. Samych żółwi oczywiście w tym momencie nie ma, poza kilkoma niewielkimi sztukami w akwarium nieopodal. Ludzi nie jest przesadnie dużo, być może dzięki położonej niedaleko Lara Beach gdzie kierowało się znacznie więcej osób. Wracamy część trasy pieszo w otoczeniu suchej roślinności, pasących się kóz i wszędobylskiego pyłu podnoszonego z trasy przez przejeżdżające auta. Po pewnym czasie w okolice miejsca skąd zabrali nas Rosjanie zabiera nas mężczyzna z dziećmi. Dalej jedziemy z Irlandczykiem, który niemal ocieka potem, fakt – jest upalnie, co ja też odczuwam, ale nawet ja nie jestem tak mokry;) W ten sposób wracamy do Agios Georgios i odbieramy pozostawione w restauracji plecaki. Wychodzimy z powrotem w kierunku Paphos i po dłuższej tym razem chwili … ładujemy się znów do auta Rosjan. Kobieta jest zadowolona ze wskazanej przez nas plaży.

Żegnamy się gdzieś w środku Paphos, które mimo 20tys. zaludnienia jest strasznie rozciągłe co odczuję podczas wędrówki w kierunku trasy na Limassol. Cóż, ośmiomiesięczny zastój w Toruniu spowodował nie tylko wzrost wagi, ale i całkowity brak kondycji i rozkręcę się na dobre dopiero w… następnym tygodniu jak się okaże:) Jest 15 sierpnia i na Cyprze też jest święto kościelne, ale największy market jednak pracuje, kupujemy parę drobiazgów i jedziemy po chwili ze starszym małżeństwem w kierunku wschodnim. Jadą oni jednak tylko na lotnisko, jednak następny stop łapiemy w mgnieniu oka i ze starszym panem docieramy do następnego punktu na trasie – skały Afrodyty. Tutaj ludzi jest sporo, mimo, że plaża jest kamienista, jednak miejsce robi wrażenie. Rzeczywiście fale uderzają tu znacznie intensywniej, co powoduje jednocześnie większą ilość piany morskiej, co odnosi się do legendy narodzin bogini miłości. Spędzamy tu jakiś czas, przy okazji napotykając na pierwszego Polaka na trasie, który przyjechał tu z rodziną.

Dalsza trasa to odcinek do Kourion, który jak się okazuje leży w części … brytyjskiej. Po odzyskaniu niepodległości Cypr pozwolił Anglikom zostać w kilku militarnie ważnych miejscach i tak jest m.in. na półwyspie Akrotiri, u nasady którego, położony jest Kourion – kolejne ruiny…
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (4)
DODAJ KOMENTARZ
zula
zula - 2012-08-17 13:44
O..lala ! ciekawe jak będzie - czekam na opis i zdjecia - wszystkiego naj !!!
 
zula
zula - 2012-10-14 12:27
...i niespodzianka - czytam bardzo ciekawą relację !
 
Bartaz
Bartaz - 2012-11-08 13:47
to więc tak - na Cyprze obowiązuje ruch lewostronny;) - błąd w druku masz;>
 
Premyslav
Premyslav - 2012-11-09 10:24
poprawilem, wiadomo ze chodzilo mi "o ten drugi" ;)
 
 
Premyslav
Przemek Wozniak
zwiedził 23.5% świata (47 państw)
Zasoby: 385 wpisów385 74 komentarze74 128 zdjęć128 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
05.03.2024 - 13.03.2024
 
 
06.10.2023 - 06.10.2023
 
 
15.01.2022 - 15.01.2022