Pod Poniewieżem czekamy krótko i łapiemy jednego z najciekawszych stopów w moim życiu. Łotysz jedzie ogromnym Dodgem z wielką przyczepą pełną motorów na zawody do ... Bratysławy!!! !
Ekipa startująca w zawodach leci samolotem, a on im przewozi sprzęt i taki można powiedzieć dom na kółkach. Analizujemy mapę, koleś jedzie wschodnią ścianą Polski, więc możemy wybierać gdzie wysiąść. Pada na... Rzeszów i kolejne godziny jedziemy sobie w wygodnym Dodge`u.
W Rzeszowie jesteśmy nad ranem i idziemy na dworzec. Pociągiem docieramy do Krakowa, gdzie u Magdy trochę się ogarniam i ruszam z powrotem do domu. Jestem tam jeszcze przed północą.