W Katowicach wyskakuję gdzieś :), ale szybko znajduję pętle autobusową i jadę na dworzec. Mam kilka pomysłów, gdzie i jak teraz jechać, ale ostatecznie decyduję się na nocny pociąg do domu. Nie wiem dlaczego, chyba zmęczenie dało znać o sobie. W autobusie miejskim zagaduje mnie pewien Ślązak opowiadając o rodzinie i psiocząc na naszą politykę. Na dworcu spędzam kilka godzin, a że do pociągu mam sporo czasu trochę postanawiam się rozerwać :) Najgorsze przede mną, skład okazuje się pełny i niemal cała trasę kimam na karimacie w przejściu. Cóż, wakacje w końcu...