Przyjeżdżamy do Rakovnika popołudniu. Jesteśmy już nieźle zmęczeni. Idziemy w okolice baraku Milana, ale niewiele zyskujemy. Milan mówi, że Presente się już dawno wyniosło i teraz są tu inne agencje. A z pracą sam nie wie jak jest, ale mamy przyjść wieczorem, to będą tu ludzie, którzy mogą nam pomóc. Zostawiamy bagaże i wychodzimy. I od razu spotykamy... Zbyszka! Okazuje się, że on nadal tu siedzi, przez co wszystko dokładnie nam wyjaśnia. Pomaga nam jeszcze tego samego dnia załatwić miejsca w Amboseli - nowej agencji, która przejęła kilku pracowników po odejściu Presente z Rakovnika. Zbyszek pracuje jeszcze dla kogoś innego. Dostajemy pokój w ubytovni niedaleko firmy, bliżej się już nie dało. Czekamy około tygodnia na pierwszy dzień w pracy, ale mamy gdzie mieszkać więc nie narzekamy. W końcu pracujemy, ale na innej hali, niż ja rok temu. Każdy pracuje tutaj przy swojej taśmie, a na niej wychodzą dopiero części do przyszłych klimatyzacji. Co ciekawe zdecydowaną większość stanowią tu kobiety. Uczymy się dość szybko kolejnych stanowisk, bo na każdej maszynie robią coś innego. Z czasem jednak przychodzi czas urlopów i pracy jest mniej i ... niestety odpoczywamy. Nie chodzimy do pracy, więc krążymy po okolicy i tracimy pieniądze. Najczęściej w hernach, na sazkovkach i w barze:) Tak mija lipiec.
Ubytovnia okazuje się w miare przyjemna, choć główny dziadek zarządzający tym wszystkim z czasem staje się bardzo drobiazgowy. Ale mieszkamy w czteroosobowym pokoju w dwójkę, więc nie narzekamy. Mamy wspólne na całe piętro (głownie Słowacy) WC i łazienkę, prysznic na parterze dla wszystkich, a do tego zbiorową, ale dobrze wyposażoną kuchnię, salę TV i darmową pralnię.