Pierwsze przygody zaczęły się już na lotnisku. Z tego względu, że było coś około północy, stwierdziłem, że spędzę na nim noc. Śpię w poprzek krzesełek, ruch umiarkowany. Policja wygania kilka osób śpiących na ziemi, ale ogólnie jest spokój, mnie się nie czepiają. Rano jeszcze przed świtem wyhaczyłem autobusy do Belfastu. Zanim więc na dobre wjadę do Dublina, udaję się właśnie tam.