I skonczylo sie na tym, ze skonczylem pod sama austriacka granica;) Trudno, rozbilem namiot na parkingu dla TIRów, rano cofnalem sie kilka dobrych kilometrow na trase w kierunku Bratysławy pieszo - ale w godzine gdzies doszedlem wiec nie narzekalem, na miejscu nie bylo specjalnie ruchu a jak juz byl to zapakowany do oporu - auta wracaly z wakacji ktore powoli sie konczyly - nie mialem tez szczescia do TIRów. Po dobrych 2 godzinach Francuz zabrał mnie do ... Bratysławy co nie bylo najlepszym wyjsciem, ale stwierdzilem ze pojade dalej pociagiem przez Slowacje, Francuz byl bardzo mily, nawet cos umial po polsku, ale z tak smiesznym akcentem ze nie moglem wytrzymac:D
z tego co pamietam powiedzial m.in
"prosze mi przyniesc dlugiopis i dwie kartki papieru tez"
"poprosze herbate"
a takze zaspiewal kawalek piosenki:D
wysadzil mnie niewiadomo gdzie w Bratysławie ale poradzilem sobie z miejskimi