Kolega Didol informuje mnie o możliwości wyjazdu dosłownie kilka dni wcześniej. Na początku od razu namawiam, ale kto mnie zna wie, że łatwo się nie poddaję. Tak naprawdę zaczynam podróż już w Toruniu, bo tam wtedy siedzę, ale w końcu nie napiszę, że wyjechałem na Lecha z Torunia:) Tak więc pewnego grudniowego wieczoru ląduje z Didolem u Tuczka i w nocy ruszamy w trasę... Matizem! :D
Kolejorz ma wielkie szanse na awans i każdy z nas w to wierzy. Choć z Poznaniem wiąże przyszłość, to Lechowi kibicuje od wielu lat, ma to związek już z pierwszą wizytą w tym mieście... bodajże w roku 1992.