Do Żnina wracam z rodzicami i kierowcą. Pół nocy opowiadam. Parę dni później wracam na studia.
Czekam z niecierpliwością za wypłatą. Sierpniowa była trochę mała i Dalibor obiecał to sprawdzić. Rzeczywiście jakaś lepsza suma przychodzi w listopadzie do mnie pocztą. Ale gdzie jest reszta, za wrzesień? Byłem pewny, że jednak będę musiał zmienić dobre zdanie o Czechach, ale w końcu dostaję bardzo dobre pieniądze w drugiej połowie grudnia. Tak późno, bo niby problemy z przelewami na przekazie międzynarodowym itd. Powiadamiam o tym Zbyszka, który kontrolował sytuację w Rakovniku. On też jest zadowolony z swoich wypłat. Potem z nim tracę kontakt. Myślę, że już więcej tam nie pojadę, więc raczej się już nie zobaczymy...
Czeska przygoda nauczyła mnie dużo, między innymi jak przetrwać z ludźmi z którymi długo się przetrwać nie da. Zastanawiam się czy za rok jeśli nie będzie perspektyw nie spróbować raz jeszcze... Ale nie, czas na coś innego...:)
Imiona niektórych osób zostały zmienione.